Mnie ałun również nie służy.
Co do dalszej dyskusji Kolegów w wątku pozwole sobie na małego OT-a.
Pierwsze porady odnośnie golenia się jako młody chłopak otrzymywałem od ojca i starszego brata. Wyglądały one następująco:
- Golić się trzeba pod włos, bo tylko takie golenie daje gładkość.
- Skórę na twarzy trzeba przepalić. Przepalona, z czasem się niewrażliwa na golenie. Przestaje piec, wyrówna się, nie będzie zacięć, nie będzie problemów. Więc po goleniu woda na spirytusie dla wymaganej dezynfekcji i przepalenia skóry.
Różnica między wrażliwością i gładkością mojej, a ich skóry była ogromna, na moją niestety niekorzyść. Działanie, jakie oni mi zalecali było dla mnie istną katorgą, doprowadzało do coraz większych i bardziej nieprzyjemnych podrażnień. Taki jakościowy zjazd w dół. Sam doszedłem do tego, że nie tędy droga i skórę trzeba łagodzić, a nie przepalać. Dopiero to przynosiło ulgę. Moje działanie oczywiście było wyszydzane - jako niemęskie. A to, jak wyglądała golona pod włos młodzieńcza, z wystającymi osadkami włosów skóra, lepiej przemilczeć.
Nie muszę chyba dodawać, że z czasem tacy doradcy tracili wiarygodność, za takie "rady" i przede wszystkim zrozumienie.
Koledzy, którzy mają gładką i niewrażliwą skórę, dostali dar od Boga. I, proszę zrozumcie, że nie każdy go dostał.